19 lat, co to jest. Nic, w perspektywie całego życia.
Dziewiętnastoletnia dziewczyna wybiegła z murów
bełchatowskiego technikum.
Usiadła na chodniku, ukryła twarz w dłoniach i w kółko
powtarzała przekleństwa.
Mijający ją ludzie, koledzy z klasy patrzyli z politowaniem,
ironią. Jakby była gorsza od nich.
W rzeczywistości była jedną z lepszych uczennic w szkole,
żadnych problemów z nauką, średnia balansowała pomiędzy 4,75 a 5,0, zachowanie
wzorowe.
Tylko czemu tak na nią patrzyli?
Otóż, matka, jej jedyna podpora.
Właśnie została zatrzymana przez policję, za posiadanie 40 gramów
kokainy, grozi jej kilka lat więzienia.
Cały światek jaki miała, legł w gruzach.
Spojrzała zapłakanym wzrokiem po kolegach, koleżankach.
Widząc ich spojrzenia jeszcze bardziej zamknęła się w sobie, podniosła się z
ulicy, wzięła torbę na ramie i ruszyła ku domu.
Mijała wielu ludzi, ale tak naprawdę nikt nie mógł jej
pomóc, mimo iż kilka osób zaoferowało się, widząc zapłakaną nastolatkę.
Weszła do domu i od razu rzucił się jej w oczy bałagan
spowodowany zapewne przez policjantów, co przeszukiwali dom. Usiadła w kuchni
zgarniając ze stołu rozsypany cukier. Zaparzyła mocną kawę i rozejrzała się po
pomieszczeniu.
Po podłodze walały się pobite szklanki, rozsypana herbata,
kawa. Na półkach ledwo stały chwiejące się talerze.
Gdy czajnik zaczął gwizdać, zalała napój, i zaczęła
sprzątać.
Gdy względnie doprowadziła pomieszczenie do porządku
spojrzała do lodówki, gdzie urzekło ją jedynie światło i jedno pobite do tego
jajko.
-Miała dziś zrobić zakupy. –mruknęła pod nosem.
Spojrzała do portfela, 30 złoty.
Ubrała buty, w locie złapała kurtkę, i ruszyła do sklepu.
Mijała alejki, którędy przechodziła codziennie od 19 lat. Spoglądała
na domy, w których niegdyś mieszkali, to
znaczy dalej mieszkają, jej przyjaciele. Do momentu, kiedy wyszło na jaw czym
się zajmuje jej mama.
Jak weszła do sklepu od razu ruszyła ku pieczywu i
mrożonkom.
Gdy stała przy chlebie, kalkulowała sobie w głowie, co i ile
ma kupić, pieniędzy ma niewiele, nie wiadomo kiedy dostanie jakieś pieniądze.
-Lepiej kupić więcej i zamrozić, niż umierać z
głodu.-mruknęła pod nosem
Wzięła dwa chleby do koszyka, zupę warzywną, oczywiście
zamrożoną, najtańszy serek topiony do chleba i ruszyła smętnym wzrokiem.
-muszę poszukać jakiejkolwiek pracy. Nie wiadomo czy matka wyjdzie, a muszę
przecież mieć za co jeść, myślała podchodząc do kasy.
Zapłaciwszy wyszła i ponownie ruszyła do domu.
Przechodząc zauważyła płaczące dziecko. Nie myśląc podeszła do niego
-Malutki, czemu płaczesz? Gdzie są twoi rodzice?
-Nie wiem. – dziewczyna kucnęła koło niego, postawiła torbę
za zakupami na ziemi
-Jestem Ada, Jeśli wiesz gdzie mieszkasz, mogę cię do domu
odprowadzić.
-Nie wiem- chłopiec jeszcze bardziej się rozpłakał,
zdezorientowana przytuliła dziecko,
które ufnie się wtuliło
Chłopiec miał na sobie kurteczkę, jasne spodenki i trampki,
miał tez przy sobie plecaczek.
Wzięła chłopca, posadziła na ławkę i otworzyła jego teczkę.
Jednak nic poza kanapkami i Kubusiem nic nie znalazła, żadnej legitymacji, ani
karteczki jak się nazywa
Z duszą na ramieniu, i wizją zaprowadzenia dziecka na
komisariat zapytała
-Jak masz na imię?
-Oli.
-a na nazwisko?
-Winiarski- dziewczynę nagle otrzeźwiło.
-Twój tata ma na imie Michał?
-nie wiem, to jest tata…- dziewczyna wyjęła mu chusteczkę i
wytarła nią zapłakaną buzię.
-a skąd się tu wziąłeś?
-uciekłem, bo tato na mnie krzyczał. Ada westchnęła, wzięła malca za rękę i
ruszyła w stronę Hali Energi.
idąc zaburczało jej w brzuchu, trudno obiad poczeka. Nie zostawię
małego na środku ulicy.
-Nogi mnie bolą – w połowie drogi zaczął marudzić, -nie chcę
iść.
Wpakowała jego plecak do torby z zakupami, wzięła go na ręce.
-Chodź, pójdziemy do taty, pewnie się martwi.
Szła i myślała, nigdy nie była na meczu, chociaż tyle razy
chciała iść, nigdy mimo że mieszkają w tym samym mieście nie widziała swoich
idoli, nie wychodziła z domu, albo pilnowała zaćpanej matki, albo się uczyła.
Nie miała za wiele rozrywki, prawie nic. Raz była na randce, w drugiej klasie
gimnazjum
Chłopiec który ją zaprosił, zaraz po zobaczeniu matki
dziewczyny na tak zwanym zjeździe, uciekł. Nawet się nie pożegnał.
Jej jedyna kiedyś koleżanka zaprosiła ją na mecz PGE Skry,
jednak nie miała śmiesznej sumy 30 złoty na bilet. Był to okres, kiedy została
w domu sama, na prawie 2 tygodnie.
-Ada? Lubię cię.-mały jeszcze bardziej się wtulił w
dziewczynę, przez co serce zaczęło jej mięknąć.
Zawsze chciała mieć młodsze rodzeństwo, ale dobrze
wiedziała, że jeśli miałoby mieć tak samo jak ona, to cieszyła się że go nie
miała.
Matka zaczęła ćpać po śmierci jej ojca, zginął na budowie,
spadł z rusztowania. Przez kilka dni dryfował pomiędzy snem a jawą, aż w końcu
pewnego dnia gdy przyszły do szpitala w odwiedziny, zobaczyły zaścielone łóżko,
Wszystko było jasne.
Tak bardzo za nim tęskni, czasami wolałaby żeby matka
zamieniła się z nim miejscami.
Zawsze mobilizował ją do nauki, zachęcał, powtarzał że ważne
jest to, żeby ona miała lepiej niż on.
A do tego będzie potrzebna nauka.
Kiedy dochodzili do wielkiej hali od razu zauważyła wysokich
mężczyzn wołających chłopca
-Słyszysz, wszyscy cię szukają, nie powinieneś uciekać tak
daleko
Gdy podeszłą bliżej z sercem w gardle zawołała
-Panie Winiarski! –w jej stronę odwrócił się wysoki
siatkarz. Gdy ujrzał kogo niesie ruszył w jej stronę biegiem
-Oli, Oliwer! Boże dziecko, co ci strzeliło do głowy. Zabrał
z jej ramion chłopca i przytulił do piersi, tulił powtarzając co chwilę jego imię.
Chłopiec rozpłakał się i gorzko przepraszał ojca, zapewniał
że nigdy więcej się to nie powtórzy.
Gdy mężczyzna odstawił syna, spojrzał na Adę.
-Nie wiem jak pani dziękować! Pierwszy raz się tak stało,
żebym go zgubił.
-Uciekłem!- Oliwer tupnął nogą i przytulił się do dziewczyny,
a raczej do jej kończyn.
-Proszę, to jego- wyjęła z torby plecaczek chłopca i
roztrzepała malcowi włosy
-Naprawdę, jeśli mógłbym jakoś pani podziękować, proszę
tylko powiedzieć.
-Nie trzeba, naprawdę. To żaden problem, w szczególności dla
takiego małego przystojniaka- uśmiechnęła się do dziecka.
Do stojących Ady i Winiarskich dobiegła cała drużyna,
dziewczyna stała jak urzeczona, nie wiedziała jak się zachować, spanikowała.
-Jeśli miałabyś ochotę, to zapraszamy cię na mecz, dzisiaj,
po 18-zaproponował kapitan, Wlazły
-Przepraszam, niestety nie będę mogła przyjść, muszę zająć
się poszukiwaniem pracy- uśmiechnęła się niepewnie,
-Ada, przyjdź- mały wdrapał się na jej ramiona, - bo znowu
ucieknę- zarzekł się chłopiec
-Dobrze może uda mi się przyjść.
Gdy pożegnała się z całą grupą, uśmiech nie schodził jej z
ust.
-Halo! Poczekaj!- odwróciwszy się ujrzała biegnącego Michała
w jej stronę
-Tak?
-Nawet nie wiem jak masz na imię, i nie wiem jak na to
zareagujesz, ale z żoną szukamy osoby która mogłaby się zająć naszym domem i
dzieckiem podczas naszej nieobecności. Takiej gosposi, mały cię polubił, to
rzuca się w oczy… Więc jeśli tylko byś chciała…
-Mam na imię Ada. Panie Michale, nie wiem co powiedzieć. Jestem
w takiej sytuacji, że nawet mogłabym sprzątać na ulicy… po prostu… ja. No. Potrzebuję
pracy…
-słuchaj, przyjdź dziś na mecz. Moja żona, Dagmara również
będzie, porozmawiamy.
-z chęcią bym przyszła… ale nie mam nawet na bilet. Aż wstyd
przyznać.
-Przestań, zaprosiliśmy cię. Poczekasz chwilę ? Pojdę po
wejściówkę.
Nie zostało nic jak tylko pokiwać twierdząco głową.
Chwilę później szła ściskając żółto-czarny skrawek papieru,
bilet wstępu na mecz Skry Bełchatów z Zaksą.
Co chwilę szczypała się po rękach, by sprawdzić czy to nie
sen, czy nie przysnęła na historii, czy to dzieje się naprawdę.
Nienawidzę pisać prologów, ani pierwszych rozdziałów, jest
to moje pierwsze opowiadanie o siatkarzach więc mam nadzieję, że komuś
przypadnie do gustu :)
Do następnego,
Wasza Nawiedzona Wiedźma!
Bardzo dobrze się zaczyna, widać że fabuła niebanalna. Jestem bardzo ciekawa co się wydarzy dalej, z ogromną chęcią przeczytam kolejny rozdział! :)
OdpowiedzUsuńnoo super się zapowiada :) czekam na więcej :))
OdpowiedzUsuńciekawie się zaczyna :) widać że Oli ma potencjał na rozrabiakę :p czekam na następny rozdział
OdpowiedzUsuńŚwietnie się zapowiada ;)
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili wpadnij do mnie : http://vesperdreams.blogspot.com/ ;)