czwartek, 29 listopada 2012

9.



Minął tydzień, cudowny tydzień. Po szkole chodziła do Winiarskich, od Winiarskich zachodziła do marketu, robiła zakupy, obowiązkowo kupowała zieloną herbatę i paluszki sezamkowe, które ostatnimi czasy zajadała
Po drobnych zakupach szła do domu, przygotowywała kolację, siadała przy stole sącząc herbatę gdy do domu wchodził uśmiechnięty siatkarz z bukiecikiem niebieskich goździków.
Nakładała posiłek sobie i mężczyźnie, jedli w ciszy co chwilę zerkając na siebie, szturchając się pod stołem stopami.
Zawsze wymyślał jakąś wymówkę, trening, impreza urodzinowa kogoś, problemy któregoś z chłopaków, męski wieczór, noc kina z kumplami, cokolwiek.
Źle się czuła że sytuacja zmusza, że Daniel okłamuje żonę, żeby się z nią widywać…  
Starał się, chciał spędzić z nią jak najwięcej czasu, widziała że nie zależy mu na spotkaniu po to aby ugasić pragnienie, żeby doszło do zbliżenia takiego jak ostatnio. Albowiem to był raz, jeden jedyny raz.  A temat rozwodu nie został więcej poruszony, po prostu cieszyli się swoją obecnością, spędzonymi godzinami…
Dziś, 20 listopada Ada kroczyła w stronę domu Winiarskich z niewielką walizką gdzie wsadziła prawie cały dobytek.
Ciuchy, kosmetyki, telefon, ładowarkę do niego. Jakieś pieniądze, co aby nie  żerować na nikim.
Kiedy Michał wpuścił ją do domu usiadła w salonie i czekała aż cała familia się zbierze.
Zamknęła oczy, była niewyspana po dzisiejszej nocy, Daniel spał u niej, to raz, dwa, boi się latać, nigdy nie leciała i po prostu przeszedł ją zimny strach.
-Moja żona już przyszła?- usłyszała głos zbiegającego 6 latka.
-Jestem w salonie, mężu-uśmiechnęła się rozpierając ramiona żeby przytulić do siebie blondynka
-siedzę z tobą w samolocie, dobra?
-dobra, dobra. Pomóć wam coś znieść?-zwróciła się do Michała i Dagmary widząc ich obładowanych siatkami
-No wiesz.. taki strogman jak ja! Pf, kobieto. Dam radę.
Gdy czekała  na zamykającą drzwi Dagmarę nabijały się z ‘wielbłąda’ w trakcie  rozdzwonił się jej telefon.
Daniel, - rozłączyła rozmowę, chwilę późnej telefon znowu zaczął dzwonić
-nie odbierzesz? Poczekamy jeszcze chwilkę- puściła perskie oko i odeszła w stronę auta.
-Tak?- szepnęła po naciśnięciu zielonej słuchawki
-spakowana?-mruknął przeciągając ostatnie sylaby
-tak, zaraz jedziemy.
-dobrze, kocham cię.
-nie mów. Ja ciebie też. –przesłała całusa, rozłączyła się i spojrzała  przerażona w stronę stojącego Michała z założonymi rękoma,
-no co ?
-lowe loooooooooowe, waniliowe looowe, żono kocham cię- nucił znaną tylko jemu melodię wsiadając do samochodu
Kręcą ze śmiechu głową wsiadła do auta, po krótkiej chwili znaleźli się przy hali, skąd mieli udać się do Łodzi i na samolot.
Weszli do autokaru, Ada pełna obiekcji weszła jako ostatnia.
Kiedy wchodziła wychwyciła zmieszane spojrzenie Daniela. Co jest?
Spojrzała na blondwłosą postać siedzącą tuż obok niego.
MARTA.
Spuściła wzrok i usiadła niedaleko Winiarskich. Oliwier usiadł obok Dagmary a Michał poszedł przywitać się z kolegami.
Wyjęła telefon, słuchawki i włączyła muzykę.


-Kochanie gdzie jest mój krem do rąk?
- nie wiem, a co ? – wyszedł z łazienki owinięty ręcznikiem-  gdzie się pakujesz?
-jak to gdzie, myślisz że puszczę cię samego do Moskwy? Zapomnij.
-Jak to ? –serce się zatrzymało, nie wiedział co powiedzieć.
-No nie puszczę MĘŻA samego, do Rosji, zapomnij kochanie, ubieraj się zaraz jedziemy
-CO? –ponowił pytanie niedowierzając.
Cholera, a miało być miło.. Już widział to zawiedzione spojrzenie Ady
-nie cieszysz się dziubku?-stanęła przed nim i zrobiła śmieszną minę- mam nie jechać?
-nie, nie… zdziwiłem się tylko, nigdy nie wyjeżdżałaś ze mną tak daleko.
-zawsze musi być ten pierwszy raz- wyszła zamykając za sobą drzwi.
No to będzie kosmos.

Siedziała słuchając Linkin Park, oczy zaczęly ją niebezpiecznie szczypać… otarła twarz rękoma gdy poczuła jak ktoś siada obok niej.
-Cześć-  gdy wyjęła słuchawki usłyszała połamaną polszczyznę z serbskim akcentem

-Co się Alek stało?- wyprostowała się i spojrzała na siatkarza

-Smutna jesteś. Pocieszyć cię chcemy. Ja i Cupek-wskazał kciukiem kolegę
-Kochani jesteście, ale nie jestem smutna- podniosła wzrok i natrafiła na strapione spojrzenie środkowego.- boję się, nigdy nie leciałam samolotem
-To tak jak Knypek! Tyle że on lata co chwilę- do rozmowy wtrącił się Zatorski
-Tak, dokładnie jak ten Knypek. –westchnęła cicho zmęczona myśleniem.
-Jeśli chcesz, mogę posiedzieć przy tobie w samolocie, potrzymać za rękę, albo nie wiem służę ramieniem- spojrzała rozbawiona na Karola.
Poczuła gwałtowne kopnięcie w siedzenie, odwróciła się i ujrzała wystającą głowę Oliwiera
-WUJEK ZAPOMNIJ, to moja żona, i będzie siedziała ze mną w samolocie, znajdź sobie własną.-powiedział z wielkim zaparciem na twarzy
-wybacz Karolek, mam zaborczego męża- uśmiechnęła się do wyszczerzonego Oliwiera.
-Dobra, dobra, nie chcę mieć zatargów z Winiarskim juniorem-potargał mu włosy- ale pozwolisz że usiądę sobie w autokarze z Adą? I tak siedzisz z mamą.
-No dobra. Ale chcę lizaka.
-Mały wyzyskiwacz- Karol sięgnął po truskawkowego chupa chupsa i podał go chłopcu. – uwielbiam lizaki, a Oliwier gdy raz się dowiedział, ciągle chce je ode mnie wyciągnąć. –wyjaśnił widząc ciekawskie spojrzenie dziewczyny
-nikt nie mówił że będzie łatwo

Siedział trzymany za rękę przez żonę. Wiedział, że nie może zerkać w stronę Ady, Marta nabrałaby podejrzeń, reszta pewnie z też.
- Jeśli chcesz, mogę posiedzieć przy tobie w samolocie, potrzymać za rękę, albo nie wiem służę ramieniem. – no chyba nie, napiął mięśnie wyczekiwał odpowiedzi dziewczyny
Kiedy usłyszał wypowiedź chłopca, parsknął śmiechem. Marta spojrzała ciekawskim wzrokiem
-Kochanie co ci?
-Słyszysz kłótnię Olika z Karolem?
-nie obchodzi mnie to, cieszę się że jestem tu z tobą i nic innego mnie nie interesuje. Ścisnęła jego dłoń, przejeżdżając palcem po obrączce…
To będzie ciężki orzech do zgryzienia…

Kiedy dojechali na lotnisko wyjęła swoją torbę, narzuciła ją na ramie i trzymając Oliwiera za rękę  podążała za siatkarzami.
-pomóc? – koło dziewczyny stanął Aleks
-nie, dziękuję. Ciężkie nie jest, dam radę- posłała uśmiech Serbowi
Gdy doszli do hali i czekali na odprawę, zaczęła żałować że zdecydowała się jechać z nimi do Moskwy
Dagmara z Michałem byli w swoim świecie, jedynie co zostanie jej rozmowa z Karolem, Aleksem czy Kostkiem…
Czuła się obco, jak intruz, który na siłę chcę wpasować się w towarzystwo.
Poczuła wibrację w kieszeni. Wiedziała, że to wiadomość od niego.
Nie chciała tego odczytywać, jednak ciekawość wygrała, wyjęła telefon
‘nie wiedziałem że tu będzie, nie chciałem tego, nie bądź zła. Kocham, D. ’
JAK ON MOŻE MNIE KOCHAĆ IDĄC Z ŻONĄ ZA RĘKĘ…
Trzymając ją blisko siebie, przytulając.
Usunęła wiadomość i usiadła z Oliwierem na krzesełkach, jednak po chwili odechciało mu się siedzieć w jednym miejscu i pobiegł w stronę kucającego Bąkiewicza.
Jednak chwilę po nim obok niej usiadł starszy Winiarski
-co cię mała trapi?
-mała to jest… Michał daj mi w końcu spokój z moim wzrostem no!- szturchnęła siatkarza
-ty mi nie mydl tutaj oczu i mów co ci na wątrobie leży bo odkąd podjechaliśmy pod halę jakaś przygaszona jesteś.
Spojrzała na niego zdziwiona, jak on to wyłapał.
-nic wielkiego, naprawdę-zająkała się widząc spojrzenie mężczyzny
-a mi się wydaje, że jednak chodzi tu o tą osobę którą kochasz, i tą osobą jest pewien środkowy i ta osoba patrzy teraz na mnie z mordem w oczach bo cię obejmuję ramieniem i ta osoba jest równie zdziwiona obecnością swojej partnerki tutaj i ta osoba też cię kocha bo co jak co bejbe, to ja wzrok mam dobry i nie mylę się w sprawach sercowych, wiesz.. ta intuicja..
-kobieca?- parsknęła śmiechem
-MĘSKA, kobieto, męska intuicja, więc?
-skąd wiesz? – szepnęła zawstydzona
-aż taki głupi nie jestem, możesz ze mną wygrać w państwa miasta, czy w statki, ale myśleć potrafię.
Z resztą, te wasze spojrzenia, uśmiechy, to że zaczęliście oboje znikać w mniej więcej tym samym czasie… i tak dalej i tak dalej… z jednej strony nie pochwalam tego, ale jednak… wiesz… chyba jesteście szczęśliwi co ?
-Michał… ja, - wstała i ruszyła szybkim krokiem do toalety.
Gdy dobiegła, zwróciła całe śniadanie.
-Ada, Kochanie co jest? – Dagmara kucnęła koło dziewczyny odgarniając jej włosy z twarzy- co się dzieje…
-Chyba ze strachu… wiesz. Pierwszy lot samolotem…
Po kilku minutach wstała, opukała twarz wodą, i wyjęła gumę.
- że też szczoteczkę wrzuciłam na sam dół…- mruknęła wychodząc za Dagmarą.
Kiedy wyszły z toalety zauważyły  ciekawskie spojrzenie prawie całej drużyny.
Spojrzała na Daniela, i praktyczne wiszącą Martę na jego ramieniu.
Spuściła głowę i usiadła koło Michała.
-tak, masz rację, cholernie kocham Plińskiego. Nie wiem kiedy to się stało, jak i po co.
Ale kocham i jest mi dziś cholernie nie fajnie, bo nie chcę patrzeć jak się obściskują.
Wiem, że jest dużo starszy, wiem że nic z tego nie będzie, wiem że mogę liczyć na to, że nikomu nie powiesz
-Nie no… na pewno, słowo harcerza.- przekręcił ręką coś na znak zamykania ust na klucz i wyrzucił ‘go’ za siebie
-Ty? Harcerzem? A to ci dobre.
-aż całe 3 miesiące byłem harcerzem, do momentu gdy rodzice zapisali mnie na treningi, wiec wiesz.
Pasażerowie lotu Łódź – Moskwa, proszeni do wyjścia…

Po prawie godzinnej odprawie weszli na pokład samolotu, usiadła przy samym wyjściu, uprzednio zamieniając się z Zatorskim miejscami przy oknie.
Nie chciała przez nie patrzeć, bo cały czas było jej nie dobrze.
Ścisnęła dłoń Olika i zamknęła oczy odliczając minuty do startu
Kiedy po prawie dziesięciogodzinnym locie wyszła z samolotu nie mogła złapać oddechu, kręciło się jej w głowie. Dopiero gdy ukucnęła zaczęło się poprawiać.
Po kilku minach i ciekawskich spojrzeniach wstała i ruszyła przed siebie.
Gdy doszli do parkingu stał tam duży autokar, który miał ich odwieść do hotelu. Każdy szurał ociężale, zaspanym krokiem w stronę pojazdu, jednak gdy ujrzeli opartą postać mężczyzny wszyscy jak jeden mąż zaczęli się przepychać
-No, Knypka starczy dla każdego! – Zawołał Wlazły, przybijając piątkę przyjmującemu.
Po względnym przywitaniu Kurek podszedł do Ady
-Ciebie nie znam? –mruknął wyciągając dłoń- Kurek, Bartek Kurek
-Ada Majewska- uśmiechnęła się szeroko na przywitanie Kurkowego Bonda.
-Aaaaaaaaaa, niania Miśka?- wykonał przeuroczego facepalma.
-Właściwie, to Oliwiera, ale tak moją niania też jest, ładna co ?- do witających podszedł Michał objął dziewczynę i zaczął ją wychwalać
-Winiarski, jak cię…  Weź się cholero.-mruknęła zażenowana i odeszła do Dagmary
Stanęła przy niej i zaczęła się przyglądać gestykulującemu Miśkowi i słuchającemu Bartkowi. Wchodząc do autokaru, myślała nad całą sytuacją. Michał wie, co teraz…
Spojrzała w stronę Daniela, Marta tak ufnie się do niego przytulała, nie wyglądała jakby chciała odejść…
Weszła do autokaru, oparła głowę o szybę i odpłynęła wymęczona natłokiem wrażeń dnia dzisiejszego. 

MAGDA, cholero. nie namawiaj mnie więcej bo został jeszcze jeden i epilog. 
więc. poczułam dziś święta. 
słucham kolęd. i chesterowego wydania adele. 
Przeglądam miliony siatkarskich zdjęć, przez 4 godziny oglądam igłą szyte... 
i odliczam dni do środy.
PLINA mam nadzieje, że jesteś zdrowy....

środa, 28 listopada 2012

8.


Zawirowało jej w głowie, co on powiedział, czy sie nie przesłyszała...
Poczuła jak drętwieją jej nogi. nie tak miało być!
Nie chciała rozbijać związków, małżeństw.
-Daniel... NIE... NIE. zawieź mnie do domu- zabrała ręce z dłoni mężczyzny i przykucnęła przy samochodzie-Słyszysz co powiedziałam? Odwieź mnie. proszę- ukryła twarz w dłoniach.
Usłyszała, że kuca koło niej, opierając sie o samochód.
-Posłuchaj mnie, ja... Marta kogoś ma, jest piękną kobietą, młoda... nie jest możliwością, żeby była sama, kiedy ja jestem gdzieś tam- machnął ręką.
-Zdajesz sobie sprawę, że 68% małżeństw rozpada się z powodu kłamstw? z powodu kryzysów? –spuścił głowę, wiedział, że nie jest głupia, ale sam nie był pewien wierności swojej żony
Nie obchodzi mnie co ja mogę czuć, widzę tylko twoje córki, ile one mają lat?! Chcesz je skazać na los włóczęg? Od ojca do matki? Nie pozwolę na to.
Usiadła z tyłu, zapięła pasy, ukrywszy twarz w dłoniach  czekała, aż Daniel ruszy.
'chcę wziąć rozwód, rozwód, chcę, rozwód, rozwód. chcę. wziąć, wziąć. rozwód, wziąć...'
jak mantra w jej głowie przewijało się jedno zdanie.
Spojrzała na skupionego mężczyznę, jego wzrok przygasł, policzki wiecznie uśmiechnięte, dziś opadły.
Tak jakby zmalał...
Spojrzała na ręce. Czuła jak serce pęka jej na milion części, pierwszy raz od dawna poczuła się szczęśliwa. Pierwszy raz czuła się kimś ważnym, ale wiedząc jak ważne dla Daniela są córki... porzuciła własne szczęście.
Kiedy samochód zatrzymał się przed jej domem, wyszła z auta bez słowa.
Okrążyła samochód i stanęła przed drzwiami kierowcy.
Daniel nie wiedząc o co chodzi dziewczynie wysiadł i spojrzał na nią zgaszonym wzrokiem.
- Kilka dni, odmieniło całe życie wiesz?
Stała, patrzyła starała się zapamiętać każdy szczegół jego twarzy.
-Jesteś dla mnie ważna, zrozum to. JA chyba... no.
-Daniel...-mruknęła przyciągając go do siebie.
Kiedy ich usta się zetknęły upuściła torbę na chodnik,  objęła dłońmi twarz mężczyzny, kiedy poczuła że pocałunek został oddany przez siatkarza nie patrzyła na sąsiadów, na gadanie, zapomniała kim jest Marta, zapomniała o wszystkim
Kiedy zabrakło im powietrza Ada spojrzała na dłonie mężczyzny, przejechała palcem po srebrnej obrączce… Gdy zabrał rękę poczuła że w oczach zbierają się łzy, więc szybko złapawszy torbę wbiegła do mieszkania.
Gdy weszła do mieszkania, kucnęła przy drzwiach i rozpłakała się jak dziecko. Z bezradności, ze złosci, z powodu przepełniających ją emocji, których nie mogła nikomu powiedzieć.
Szybkim krokiem skierowała się ku pokojowi. Spojrzała przez okno. Dalej stał i patrzył.
Patrzył na drzwi które się zamknęły. Na jej ślad.
Usiadła zrezygnowana na łóżku. Dobrze zrobiłaś, dobrze. On ma rodzinę, nie potrzebuje nikogo więcej, jego szczęście to Marta, to Julia i Lena…
Weszła do łazienki chcąc zmyć starannie robiony makijaż, stanęła przed lustrem i spojrzała na swoje odbicie.
Długie włosy w całkowitym nieładzie, rozmazany make up, sińce pod oczami, opuchnięte usta, które nie tak dawno gorliwie całowały
Nad ustami delikatne zaczerwienienie, spowodowanie jego kilkudniowym zarostem…
Sięgnęła po wacik i mleczko do demakijażu. Zmywała prawą powiekę, kiedy ktoś gwałtownie zapukał do drzwi.
Wiedziała że to on, wiedziała. Czuła to.
Kiedy stanęła przed drzwiami, toczyła ze sobą wewnętrzną walkę.
Przestać w końcu myśleć o innych i skupić się na sobie? Czy nie.
Czy pozwolić sobie na bycie szczęśliwą, czy nie
Czy pozwolić sobie na chwilę szaleństwa. Czy nie...
Czy oddać marzenia?
…Otworzyła drzwi.
Wszedł do domu szybkim ruchem zamykając drzwi. Stanął naprzeciwko niej i bez pytania przycisnął usta do jej ust.
Całował jakby jutro miał być koniec wszystkiego, całował jakby to był ich ostatni raz.
Złapał ją i oparł o ścianę. Oplotła go nogami w pasie, nikt nie wie co przeżywali oboje.
Rękoma błądził po plecach, gdy wsunął je w pod koszulkę, zasyczała. Nie wiedziała czy to z podniecenia czy z szoku po spotkaniu z zimną skórą siatkarza.
Czuła jak się uśmiechnął, czuła również że chciałaby więcej. Opierając się o zimną ścianę czuła strukturę jego ciała między nogami. Trzymała się kurcz­­owo umięśnionego brzucha, bawiąc się krótkimi włosami na karku.
Przejechała delikatnie paznokciami po całej szyi.
Tym razem to on się odsunął od niej .
-Wariuję, wariuję przez ciebie-mruknął zachrypniętym głosem.
A ona stała, stała i patrzyła rozmarzonym wzrokiem czując podniecenie, mrowienie w sercu, motylki w brzuchu, stało się. Przepadła w nim, w jego oczach...
Stała się inna, inną osobą. Spojrzała raz jeszcze na niego spod byka i zauważyła wzrok przepełniony pożądaniem.
Niewiele myśląc ściągnęła koszulkę rzucając ją na wieszak.
Tym razem to on, stał i patrzył. Stał i patrzył nie wiedząc co zrobić.
Bał się? Chciał, pragnął jej z całego serca, ze wszystkich sił
Uśmiechnął się, i znowu przywarł ustami do jej ust.
Wziął ją na ręce i zaczął kierować się ku jej sypialni.
-Nie tu… tu. Tam..- kierowała go między pocałunkami.
Kiedy weszli, oboje upadli na łóżko. Położył się na niej nie przerywając pocałunków, złapała za krawędzie koszulki i drapiąc go paznokciami, ciągnęła koszulkę patrząc na mimikę jego twarzy. W końcu sam złapał za materiał, przecisnął go przed głowę.
Dziewczyna patrzyła zamglonym wzrokiem jak mężczyzna siłuje się zamkiem u jej spodni.
Po kilkunastu minutach, wielu pocałunkach, podgryzaniach, oboje leżeli nadzy.
Nie czuła żadnego skrępowania, wstydu, czuła się piękna.
-Chcesz tego? Ja nie chce cię do niczego zmuszać. – szepnął tym zmysłowym zachrypniętym głosem.
-Chcę, po stokroć chcę! – przycisnął usta do jej aby zagłuszyć krzyk. Poczuła ból, przeraźliwy ból. Kiedy Daniel poruszał się zaciskała zęby, poczuła jak z jej polików płyną łzy, gdy ujrzał je przestał.
-Bardzo boli? Kochanie?- zaczął całować ją po twarzy scałowując łzy –przestanę
Kiedy chciał się wycofać złapała go za dłoń.
-nie… nie przestawaj.
Kiedy ponowił ruchy, o wiele delikatniej po chwili z widocznego grymasu na twarzy,  pozostało tylko wspomnienie.
Złapała go za kark przybliżając jego usta do siebie, wplątała palce we włosy, drapała po plecach, zostawiając ślady. Czuła jego bliskość, zbliżenie maksymalne które napawało ją milionem uczuć,
On wiedział, że był jej pierwszym partnerem, pokochał ją. Nie dla tego że mu się oddała, pokochał ją za bycie sobą, za bycie... Adą…
Czuła jak Daniel wkłada w tą sytuację całego siebie. Poczuła jak mięśnie się napinają, czuła żę eksploduje, wykrzyczała jego imie wyginając się w idealny łuk, Daniel sekundę po niej opadł na  piersi starając się nie przygnieść jej swoim ciałem, oboje oddychali głośno…
Położył się koło niej, złapał ją za rękę i ucałował ją.
-Jak.. jak się czujesz?- mruknął całując ją po szyi
-ja… nigdy nie czułam się lepiej.
Przytulił się do niej i po chwili oboje usnęli.

Kiedy rano się obudził spojrzał z czułością na ufnie przytuloną do niego jeszcze nagą dziewczynę. Złożył pocałunek na ramieniu dziewczyny. Poruszyła się delikatnie bardziej wtulając się w ramiona siatkarza.
Przytulił się do jej filigranowej postury. Zaczęła mruczeć gdy przejeżdżał ręką po plecach.
-Która godzina?
-Z tego co zdążyłem zauważyć to coś koło 11:30
-idę spać dalej- położyła się na torsie siatkarza
Gdy spokojnie przetworzyła sobie w głowie usłyszane słowa, zerwała się z łóżka.
Stanęła przed mężczyzną całkowicie naga. Szybko zdjęła narzutę z łóżka, którą się owinęła, na jej twarz wstąpił płomienny rumieniec. Uświadomiła sobie co się stało, do czego doszło, uśmiech wstąpił na jej usta gdy Daniel wstał również nagi i stanął przed nią
Ten spojrzał na nią z uwielbieniem i rozbawieniem w oczach.
-Jesteś piękna. Idealna. Jesteś.  
-Co teraz?- spojrzał na nią i usiadł na łóżku.
Dziewczyna bardziej owinęła się prześcieradłem i usiadła tuż obok niego.
-Teraz? Teraz… Ada ja chcę, ja chcę być z tobą. Mimo wszystko
-Daniel, wiesz.. że nie możemy, kocham cię, bardzo… ale nie możemy…
-Chyba cię kocham, damy radę, ale tylko bądź.
-Nie chcę być powodem rozbicia twojego małżeństwa.
-Jesteś powodem dla którego chcę żyć…


Jeszcze dwa i koniec.
Z okazji urodzin Olika dodaję dziś posta
Madziu, dziękuję za relację gdyż mam złą mamę :C

A teraz tak, Oliwier, wszystkiego co najlepsze, żebyś poszedł w ślady ojca i kiedyś był równie dobrym siatkarzem co on.
STO LAT !

piątek, 23 listopada 2012

7.



Kiedy wsłuchiwała się w dźwięk silnika, nie wiedziała czy to wszystko się wydarzyło, jednak kiedy chciała wyjść z auta, a on pociągnął ją do siebie, ukrył twarz w jej włosach delikatnie całując, wiedziała że to nie był sen, że to stało się naprawdę.
Wymienili się telefonami, zastrzegł, że będzie często dzwonił, i pozwolił jej wyjść.
Z miękkimi nogami, jak z waty weszła do przedszkola.  Stanęła tuż przy wejściu i starała się uspokoić oddech
Wchodząc po schodach, uśmiech nie schodził jej z ust, a kiedy uroczy blondynek rzucił się jej na szyję, jej szczęście osiągnęło apogeum.
Trzymając nad wyraz dużą dłoń chłopca szli ulicami Bełchatowa.
Odpowiadała na setki pytań tych łatwych i ciekawskich. Kiedy spytał o jej rodzinę, zatkało ją, nie wiedziała co ma powiedzieć. Na to pytanie nie odpowiedziała…
Gdy doszli do domu Winiarskich, chłopiec pobiegł do łazienki a ona zaczęła przygotowywać  posiłek.
Oli, jako że był uczynnym dzieckiem, bardzo chciał pomóc i rozłożył talerze, serwetki oraz sztućce.
Uśmiechnęła się szeroko, wiedząc że jej życie, byłoby dziwne bez tego dziecko, minął krótki czas, a tak się przyzwyczaiła do niego, do nich, do całego nowego życia.
Kiedy Oliwier zaczął odrabiać lekcje, myślała o matce, wzięła książkę telefoniczną i wyszukała numer do aresztu śledczego.
Przeprosiła chłopca,  wykręciła numer i wyszła do salonu zadzwonić
-Dzień dobry, moje nazwisko Majewska, czy byłaby taka możliwość żebym spotkała się z matką? Anitą Majewską?
Po wysłuchaniu młodej kobiety, załamała ręce. Tak zatraciła się w nowym życiu, że nie wiedziała co się z jej rodzicielką dzieje. Została skazana na 6 lat pozbawienia wolności, wszystko rzuciło się jej na głowę.
Ukryła twarz w dłoniach, zaciekawiony Oliwier ciszą, która nastała w pomieszczeniu, wszedł i usiadł koło dziewczyny. Po chwili wahania przytulił się do jej boku
Muszę być silna, muszę. Dla niego, dla niej , dla siebie.
Zaczęli odrabiać lekcje, dziewczyna przypatrując  się chłopcu myślała o wszystkim co ją dotychczas spotkało. O wszystkim, czyli o Danielu….  Z zamyślenia obudził ją szczęk przekręcanych kluczy w drzwiach
-TATA!- Oliwier  zeskoczył z krzesła i pobiegł ku drzwiom
-Cześć szkrabie, hej Ada- uśmiechnął się do dziewczyny- jest coś do jedzenia?
-Tak w kuchni, odgrzeję ci.
Mężczyzna poszedł się przebrać po południowym treningu, Ada zachodziła się w głowie, czy Daniel powiedział to komukolwiek, że go pocałowała, że się całowali…
Nałożyła sporą porcję ziemniaków , schabowego oraz pomidorów z papryką na talerz, nalała szklankę mineralnej i postawiła wszystko na stole.
Michał gdy wszedł i zobaczył posiłek, zatarł ręce i z uśmiechem na ustach przysiadł do stołu. Zerkał na strapioną dziewczynę, zastanawiał się co znowu się stało.
Nie wiedział jednak jak zacząć z nią rozmowę, nie chciał jej zranić, naprzykrzać się wbrew jej woli.
Ada zmęczona ciekawskim spojrzeniem siatkarza wstawiła wodę na herbatę.
-Coś się stało?-usłyszała zatroskany głos Winiarskiego.
-Nie, wiesz.. ja.. – powiedział? Chyba nie- dzwoniłam dziś do aresztu śledczego…
-Tak? I co ?- Odłożył sztućce i wyczekiwał dalszej relacji
-Moja matka została skazana, wiesz.. chciałabym się z nią spotkać, ale nie wiem kiedy, jak gdzie. Nie wiem nic…
-Postaram się to załatwić, nie martw się, jadłaś już?
-Tak, z Olikiem. –uśmiechnęła się do niego delikatnie. Nie chcąc mu przeszkadzać, zalała owocową herbatkę i zaniosła oglądającemu bajki chłopcu
-A, właśnie, Ada, mogę cię poprosić na chwilę?- Serce się jej zatrzymało, momentalnie zbladła, zaczęło się jej kręcić w głowie… NA miękkich nogach niepewnie weszła do kuchni. Usiadła naprzeciwko Michała i obawiała się najgorszego.
-Wiesz, bo za tydzień w czwartek gramy meczy wyjazdowy… Czy mogłabyś zostać z małym na noc i zaprowadzić go do przedszkola? Dagmara bardzo chciałaby ze mną pojechać…- spojrzał na nią proszącym wzrokiem
Całe napięcie z niej zeszło, wróciły kolory na twarzy, dyskretnie wypuściła trzymane powietrze.
-Oj Winiarski, nie patrz się tak na mnie, bo i tak na mnie twoje oczy nie działają!-mruknęła kopiąc go lekko pod stołem- co do tego, pewnie nie ma problemu, ale u mnie czy u was?
-U nas, bo z tego co wiem, to masz dość spory kawałek do przedszkola, a nie chciałbym żebyście rankiem, kiedy jest tak zimno chodzili, jeszcze oboje się przeziębicie czy co.
-Nie ma problemu, żadnego.- widząc że skończył, zabrała talerz i wstawiła do zapełnionej zmywarki, włożyła tabletkę, nastawiła na 60 stopni i ją włączyła.
-A może… Chciałabyś pojechać z nami? Pewien zrusyfikowany Polak chce cię poznać.
-Kurek? Bo o ile się nie myślę to on jako jedyny z Polaków gra w Dynamo.
-Tak, tak. Po ostatnim meczu w Łodzi, siedzieliśmy gadaliśmy, wiesz jak drużyna. No i Karolek zaczął cię wychwalać, i ja też rzuciłem kilka groszy… Powiem, że jest bardzo zaciekawiony twoją personą.
-Michale Winiarski, jako że jesteś moim pracodawcą, i lubię twojego synka, nie powiem nic przykrego, ale nie gada się za czyimiś plecami! – fuknęła tupiąc lekko nogą
-Wiesz, że wyglądasz jak urocza 6 latka? Tylko warkoczy brakuje –wystawił jej język i nastawił wodę na kawę, dla siebie i dla niej.
Urocza, warkocze… Daniel.
Potrząsnęła głową jakby chciała się go pozbyć z myśli, wiedziała, że nie będzie to takie łatwe jak się wydaje… jednak…
-To co? Chciałabyś z nami jechać? Wiesz, muszę się określić. Czy zamówić 3 bilety czy tylko jeden.
-Daj mi czas dobrze? Bo w czwartki mam dosyć dużo lekcji, więc muszę przedyskutować to z nauczycielami
-Ah, no tak wzorowa uczennica, to się ceni, to się ceni.-rzucił ją kostką cukru, rozbawiona dziewczyna sięgnęła po nią i wywaliła do kosza- powiedz mi architektura krajobrazu? Na prawdę ciekawi cię taki zawód?
-nie.. zawsze marzyła mi się praca z czołowymi zawodnikami.. wiesz jako fizjoterapeuta…
Jednak nie miałam możliwości bo u nas nie ma liceum medycznego, ale jak skończę technikum pójdę za marzeniami i na studia medyczne.
-czołowi zawodnicy? Rozumiem że siatkarze tacy jak ja? – wypiął dumnie pierś do przodu.
-oj Michał, między innymi… Wiesz, Radwańska, Małysz, Jędrzejczak… to moi idole sportowi. No, żeby nie było. Gacek, Ignaczak, Gruszka, Murek…
-Widzę lubisz starszych-parsknął śmiechem ‘Lubię, nawet się w jednym chyba zakochuje.’
-A idź ty.- Mężczyzna zalał kawę posłodził i zalał mlekiem, podał dziewczynie, która z radością upiła łyk napoju.
Kiedy napawali się błogą ciszą, przerywaną nagłymi spazmami śmiechu juniora spowodowanymi cytatami z bajek, rozdzwonił się jej telefon.
Tylko trzy osoby mają jej numer…
Z bijącym sercem spojrzała na wyświetlacz.
Daniel…
-Michał, wybacz, koleżanka… -wyszła pośpiesznie  z pokoju i weszła do łazienki
-Tak słucham?-spytała drżącym głosem
-Mówiłem, że będę dzwonił, jak się czujesz?
-Ja… dobrze, dziękuję, że pytasz- serce biło jej tysiąc razy na minutę, czuła że robi się jej gorąco… drżały jej dłonie, nogi.
-Miałabyś ochotę się gdzieś przejechać? Misiek chyba już jest w domu co?
-Tak, wrócił… Ja nie wiem czy powinnam-przed oczami stanęła jej wizja szczęśliwej rodzinki JEGO, jego żony i ich córek
-Proszę, zapraszam Cię na przejażdżkę. Góra 2-3 godzinki
-dobrze… Ja… na 30 minut będę u siebie.
-będę. Pa..
Gdy się rozłączył, spojrzała w lustro, jej twarz spowiła się rumieńcem, oczy się cieszyły, usta… cała się cieszyła
Gdy wyszła z łazienki w drzwiach od kuchni stał przyjmujący SKRY.
-Koleżanka? Jaki chłoptaś się koło ciebie bejbe zakręcił? Siurak będzie niepocieszony – wytknął jej język – bo o ile się nie mylę, jak do mnie koledzy dzwonią… nie rumienię się aż tak bardzo…
-To jak dzwonią… to się rumienisz? Michał, Michał… - odpowiedziała na zaczepkę
-Jaka wygadana, kto by pomyślał.  Uśmiechnąl się jej szeroko
-Synu, coś mi się zdaje, że Adusia zaraz nas opuści- przysiadł koło chłopca
-co? Czemu? Nie kochasz mnie już?  TATO, co jej powiedziałeś no!-zerwał się z kanapy i przytulil do jej nóg- nie idź… nie zostawiaj mnie nooo
-Oli, ja idę się spotkać z kole…-spojrzałą na szyderczo uśmiechającego się Michała – żanką. – zaakcentowała specjalnie końcówkę- jutro kochanie po ciebie przyjdę do przedszkola, nie uśmiecha mi się zostawiać przyszłego męża!
-No i to mi się podoba-pociągnął ją za rękaw, a gdy ta się schyliła głośno pocałował ją w policzek.-możesz iść przyszła żono, posiedzę sobie z tatą, ewentualnie poskaczę po nim… Dawno tego nie robiłem wiesz?-szepnął jej na ucho
Roześmiała się serdecznie i roztrzepała mu włosy.
Wyszła z salonu i zaczęła się ubierać, Michał wyszedł za nią.
-Ada nie wybrałem dziś pieniędzy, JAKBYŚ poczekała jeszcze trochę, skoczyłbym do bankomatu…- Michał nie dawał za wygraną
-Oj daj już spokój, spotykam się z kolegą I koleżanką…  z klasy.
-Nie martwisz się że spotykają się teraz przez pryzmat tego dla kogo pracujesz?- spytał wyciągając 300 złoty z portfela.
-Ja.. nie wiem, może tak, może nie… - źle się czuła okłamując go w taki perfidny sposób, ale co miałaby mu powiedzieć. Taki Michale, jadę się spotkać z TWOIM kolegą z drużyny, z żonatym mężczyzną, z dzieciatym mężczyzną, i chyba się w nim zakochuje? Tak,  to byłoby bardzo bardzo odpowiedzialne z mojej strony.
-Dzisiaj mam tylko 300 złoty, trzymaj. A za resztę tygodnia rozliczymy się na dniach co ?
-Nie ma problemu… Dzięki. –przytuliła siatkarza i wyszła.
Zbliżając się do domu serce za każdym krokiem biło jej mocniej, ale gdy pod domem ujrzała znajome czarne auto… przyśpieszyła kroku, i bez pytania wsiadła do auta. Nie chciała jednak aby sąsiedzi mieli kolejną pożywkę
-proszę, jedź już
Mężczyzna nie pytając o nic ruszył spod jej domu.
Jadąc, poznawała drogę ku temu ICH miejscu.
Gdy wysiedli Ada spojrzała pierwszy raz od początku ich spotkania na Daniela
Uśmiechał się do niej szeroko, lekki dwudniowy zarost na twarzy, duże, pełne usta układały się w szeroki uśmiech na którego widok miękną kolana, brązowe oczy patrzyły w jej kierunku…
Czuła się co najmniej dziwnie, wirowanie w brzuchu nie ustępowało.
Wirowanie w głowie nasilało się z każdym pokonywanym krokiem ku wyciągniętej dużej dłoni siatkarza
A gdy złapała za nią, w jej głowie, w sercu, w brzuchu wybuchały pojedyncze eksplozje.
Szli tak złączeni dłońmi, jak para zakochanych małolatów do ICH miejsca. Czuła się co najmniej dziwnie, jednak nie próbowała nic zmieniać, było idealnie.
-Wiesz, dużo myślałem dziś o całej sytuacji. O tej naszej sytuacji.-szepnął przerywając tą błogą ciszę.
-I co wymyśliłeś? –zerknęła na niego spod rzęs.
-CO wymyśliłem…
-Tak co wymyśliłeś  Danielu- przystanęła łapiąc za drugą dłoń
-Że chcę wziąć rozwód…




 Poniosło mnie! rozbijam  małżeństwa ! <3

sobota, 17 listopada 2012

6



Kiedy zadowolony Daniel wyszedł z mieszkania dziewczyny, wstrząsnęły nim wyrzuty sumienia. Nie wiedział jak dziewczyna zareaguje później, czy nie wygada się komuś… Nie znał jej…
Z duszą na ramieniu wszedł do domu, przywitał się żoną, roztrzepał córce starannie robionego przez matkę warkocza, która ze śmiechem pobiegła  za nim, grożąc łaskotkami.
Kiedy stanęli przed pokojem Leny oboje uspokoili się gdyż wiedzieli że maleństwo śpi.
Starsza córka złapała wielką dłoń ojca i nacisnęła klamkę od pokoju siostry.
Daniel podniósł Julę na ręce, ta złapała się za ojcową szyję i patrzyła jak urzeczona na młodszą siostrę
-Kochanie, też kiedyś taka byłaś, przychodziłem wtedy do domu, siadałem zmęczony po meczu przy twoim łóżeczku i nabierałem sił na nowo.  Pamiętam jak się ucieszyłem że mamusia zaczęła rodzić… Siedziałem z wujkiem Wojtkiem w szpitalu jak na szpilkach, czekałem i czekałem… Niezapomniane chwile, powiem ci córeczko,
Dziewczynka z czułością ucałowała  zmęczony policzek ojca i przytuliła się do niego malutkimi rączkami.
Wyszli z pokoju i skierowali się ku salonowi
Usiadł wygodnie na skórzanym fotelu, wziął pilota i zaczął skakać po kanałach. Spojrzał z uśmiechem na żonę i córkę.
Czy na prawde to co czuję do Ady jest prawdziwe? Czy może jest to zwykła fascynacja…
Na pewno nie jest to głupie zauroczenie, ale czy jest to prawdziwe… czy jest to pewne…
‘Muszę się dowiedzieć!’

Kiedy Daniel wyszedł z domu była godzina 22 20
Po obejrzanym serialu dziewczyna udała się do swojego pokoju
Przebrana w piżamę ułożyła się wygodnie i zaczęła myśleć.
Czy chciała żeby tak wyglądał jej pierwszy pocałunek, czy to właśnie Daniel miał być pierwszą osobą…
Poczuła że zaczyna się uśmiechać, jednak wie, że nie może nic nikomu powiedzieć, bo to mogłoby zniszczyć jego pożycie rodzinne…
Zmęczona rozmyślaniami usnęła.

-Daniel wstawaj, już 7 a obiecałeś odwieść dziś Julę. –poczuł pukanie żony
-Już, już.-  mężczyzna głośno się rozciągnął i wydał z siebie bliżej niezidentyfikowany odgłos
Zszedł jak pijany po schodach, nie spał pół nocy, najpierw ze swojego pokoiku płakała Lena więc wstał do niej  i z córką na rękach spoglądał do sypialni Marty…
Usypiał ją już nie raz, więc wiedział czego jego córeczka może chcieć, zagotował mleko i nakarmił malutką.
Z wyjątkową delikatnością  ułożył dziecko do łóżeczka. Okrył ją kołderką i wrócił do siebie.
Położył się patrząc w sufit, nie mógł przestać myśleć, odtwarzał każdy szczegół minionego dnia, wszystko stało się tak szybko, tak nieoczekiwanie…
Przez kolejne godziny  myślał o tym jak ma wyglądać jego życie.
Kiedy jadł śniadanie patrzył zaspanym wzrokiem na córeczki.
Lenka siedziała w chodziku, kręcąc rączkami w każdą stronę, druga machała krótkimi nóżkami siedząc na krześle i pałaszując swoje płatki.
Pociągnął duży łyk kawy, skrzywił się gdy zorientował się że na dnie pływają już fusy, spojrzał na zegarek- 7 20
-Juleńko, zbierajmy się dobrze?
-Już kończę.
Wstał, poszedł szybko się przebrać umyć zęby i zszedł gotowy do przedpokoju, gdzie córka stała już ubrana. Założył buty i zarzucił na siebie skórzaną kurtkę.
Wsiedli do samochodu i ruszyli przez Bełchatów.
-Tatusiu, kochasz mnie troszkę?
-Pewnie że tak, czemu zadajesz takie głupie pytania kochanie-spojrzał na córkę w lusterku
-Bo dziewczyny w przedszkolu mówią, że jak długo ciebie nie ma, to przestajesz mnie kochać…
-Słoneczko, nie gadaj bzdur! I nie słuchaj tych dziewczynek, kocham Ciebie i Lenkę najbardziej na świecie! –uśmiechnął się promieniście- to właśnie dzięki wam tak dobrze gram i jestem spełnionym ojcem.
-To dobrze.- przytuliła się do misia- bo ja ciebie też bardzo kocham.
Jechali już w ciszy, zastanawiał się czy dobrze robił jeżdżąc na wszystkie  mecze, reprezentacji, Skry… Wiedział, że córka tęskni, wiedział też że nie zmieni się to przez następne kilka lat, może kiedyś zrozumie ‘ mam nadzieję.’
Kiedy dojechali do przedszkola, odpiął córkę z fotelika, złapał ją za malutką rączkę i poprowadził do przedszkola
-Przyjedziesz po mnie?- spytała ściągając w szatni kurtę i buciki
-Oczywiście, przyjadę- ucałował ją w czoło i zaprowadził do Sali
Wyszedł z placówki wsiadł do auta i krążył po mieście, gdy z daleka zauważył idącą postać od razu wiedział że to ONA, zatrzymał się z piskiem tuż obok chodnika, nie zważając na ciekawskie spojrzenia gapiów wysiadł z auta i oparł się o auto…

Wstała o 7, niewyspana przez wieczorne rozmyślanie, ubrała się zjadła śniadanie i nie śpiesząc się ruszyła do szkoły. Mijała ulice, gdy z piskiem opon zatrzymało się koło niej czarne auto.
Spojrzała zaciekawiona, z samochodu wysiadł Daniel. Serce się zatrzymało, nie mogła się ruszyć, stała i patrzyła.
-Cześć, idziesz do szkoły?-spytał, opierając się nonszalancko o maskę.
-Tak… - serce zaczęło bić swoim własnym rytmem,
-A musisz dziś iść? Chciałbym porozmawiać…
-Niby nie… ale o 14 muszę iść po Oliwiera do przedszkola. –szepnęła nie patrząc na niego, albowiem czuła jak poliki się jej rumienią.
-Więc, jeśli byś chciała, chciałbym zabrać cię w jedno miejsce. Później odwiózłbym cię do Olika.
Niewiedziała co robić, wsiąść, czy  nie. Z jednej strony wypadało by porozmawiać, z drugiej… obawiała się tego wszystkiego.
-Dobrze.- sama nie wierzyła gdy wypowiedziała te słowa.
Usiadła na miejscu pasażera zapięła pasy i patrzyła przed siebie.
Kiedy Daniel ruszył, zauważyła że kierują się w stronę wyjazdu z Bełchatowa.
-Gdzie jedziemy?
-Zaufaj mi…
Nie mówiła nic, siedziała cicho, gdy wyjeżdżali za tabliczkę Bełchatowa, gdy jechali dosyć szybko…
Daniel zatrzymał samochód po prawie 40 minutach jazdy.
Wysiadł, otworzył drzwi dziewczynie i złapał ją pod ramie.
-Zawsze gdy musiałem pomyśleć, przyjeżdżałem tutaj.
Spojrzała na las, ciemny ponury, wilgoć uderzała z każdej strony, jako że był już listopad, otuliła się rękoma i szła za mężczyzną dalej
Gdy przedostali się przez zagajnik, doszli do wielkiego jeziora, otoczonego polaną,
-Latem, jest tu przepięknie, teraz… jest tu  trochę ponuro, liście, mokro i tak dalej, ale latem, i późną wiosną… to miejsce jest… to miejsce jest moją oazą…
Po przegranym meczu, kłótni z Martą… przyjeżdżam tutaj. Odpoczywam, regeneruję siły…
-Czemu mnie zabrałeś tutaj, skoro jest ono dla ciebie tak ważne?
-Też jesteś dla mnie bardzo ważna, nie będę tego ukrywał…
Dziewczyna opuściła głowę.  
-Posłuchaj, wczoraj to co się wydarzyło…
-Daj mi powiedzieć-przerwała mu- Rozumiem, poniosło cię, ale obiecuję, ode mnie nikt się tego nie dowie, bo kim ja jestem? Zwykłą dziewczyną, nawet jeśli bym coś komuś powiedziała, wyśmialiby mnie, moje słowo przeciwko twojemu. Zaprzeczyłbyś, mówiąc, że jestem napaloną fanką, hotką szukającą poklasku.  Więc chcąc nie chcąc to zostanie u mnie do grobowej deski- spojrzała odważnie Danielowi w oczy
-Nawet nie wiesz ile dla mnie znaczą twoje słowa, ale chodzi o to że nie chciałem cię o nic takiego prosić, ulżyło mi, nie powiem. Ale nawet jeśli, z Martą nie jesteśmy już szczęśliwym małżeństwem.
Chyba przestała cokolwiek do mnie czuć, gubię się w tym wszystkim,
Chciałem powiedzieć, że nie chciałbym, aby nasza znajomość zaprzepaściła się przez głupie zachowanie starego dziada, jesteś cudowną osobą, chciałbym cię poznać, jednakże nie zmuszając do niczego… nic o tobie nie wiem, misiek nic nie mówił, wiem tyle od niego że przeszłaś koszmar…
-nie jesteś dziadem, tym bardziej starym- uśmiechnęła się lekko – koszmar? Nie wiem czy tak można nazwać moje życie, jednak nie było kolorowe. Nie miałam ciepła które dajesz swoim dzieciom, mój tata zmarł przedwcześnie, mieszkałam z matką, która wplątała się w najgorsze świństwo, w narkotyki. Niespełna tydzień temu policja zatrzymała ją za posiadanie tego gówna, w szkole byłam tylko córką ćpunki, nie miałam koleżanek, kolegów…- nie wiedziała czemu ale chciała mu o sobie powiedzieć-  ciąg dalszy znasz, opiekuję się synem Michała, nawet nie wiesz jak mi pomógł…
Można powiedzieć, że mnie uratował.- przerwała widząc zszokowaną minę mężczyzny
-Wiem co teraz o mnie pomyślałeś, że też brałam, ale mogę cię zapewnić, nigdy! Nigdy nie brałam, i nie mam zamiaru brać, przez to straciłam kolejnego rodzica, nie wiem co się z nią dzieje, chciałabym się z nią zobaczyć, ale nawet nie wiem gdzie się znajduje… nie widziałam jej już prawie tydzień…
Wiem, powinnam się cieszyć ze odcięłam się od starego życia, ale jednak jest to moja matka, mimo wszystko tęsknię za nią, nie okazuję tego, ale tak jest. – rozkleiła się – przepraszam, nie powinnam ci tego wszystkiego mówić, ale mam dosyć duszenia tego w sobie, chcę się obudzić z tego koszmaru, przytulić się do taty, zejść na śniadanie i patrzeć jacy rodzice są szczęśliwi. Więc Danielu według mnie… nie powinieneś zaprzepaścić tej szansy… Powinieneś mnie teraz odwieść do domu, kupić duży bukiet ulubionych kwiatów żonie i poważnie z nią porozmawiać.  Bo dla teraz nie ty czy ona jesteście najważniejsi, masz dwie córki tak?
-tak… Julia i Lena…
-one są priorytetem…  Daniel, jesteś siatkarzem, nawet jeśli by się nie udało wam uratować małżeństwa… Twoja żona zabierze je ze sobą, i to ty będziesz ten zły…
Nie chcę abyś brał pod uwagę moje zdanie i to co ci teraz mówię, ale powinieneś pomyśleć o nich, nie o jakieś głupiej nastolatce, tylko o tych dwóch cudach, twoich dzieciach- uśmiechnęła się
-Wiesz… pozwól że teraz ja coś powiem po pierwsze, nie jesteś głupią nastolatką, po drugie powiem tak, jestem z Martą kilka lat, mamy dzieci, które kochamy nad życie, jednak od jakiegoś czasu… Nie poznaję swojej żony, którą pokochałem kiedyś…
Śpimy osobno, jak obcy ludzie, nie rozmawiamy, nie ma słów, które mogły by dać wiarę temu że jesteśmy małżeństwem….
Suche słowa, odpowiedzi półsłówkami, coraz częściej się kłócimy, nasze pożycie… chyba się wypaliło, wydaje mi się że ona kogoś ma, jak nie siedzi z dziećmi, to siedzi przy komputerze, z telefonem, ciągle z kimś pisze, ciągle zajęta…
Boję się, nie chcę tego stracić, kocham ją na swój sposób, ale częściej myślę, że jest to przyzwyczajenie…
Na potwierdzenie gorzkich słów Daniela z nieba lunął deszcz.
Spojrzeli po sobie i ze śmiechem zaczęli biec w stronę Danielowego auta.
Kiedy usiedli w ciepłym aucie przemoczeni do suchej nitki roześmiali się głośno
-Za każdym razem jak rozmawiamy, pada deszcz- uśmiechnął się do niej szeroko
-Chyba tak musi być
Przemierzając drogę nie poruszyli smutnych tematów, rozmawiali o muzyce, filmach.
O rzeczach czysto przyziemnych, o bzdurach
Gdy zajechali pod dom dziewczyny ta zaproponowała mu ciepłą herbatę, na co z uśmiechem przystał, wybiegli z auta, by uniknąć kolejnych kropli, co jednak było nieuniknione.
Weszli do domu, przemoczeni, ściągnęli buty i skierowali się do kuchni, dziewczyna jak dnia poprzedniego poszła po ręczniki do łazienki. Wstawiła wodę na herbatę, wyjęła jakieś ciasteczka i ruszyli do salonu.
Włączyła telewizor szukając jakiegoś sensownego filmu,
-Masz coś na dvd?
-Daniel… ja nie mam dvd- mruknęła oblewając się rumieńcem zażenowania
-oh, a masz jakieś zdjęcia? Uwielbiam oglądać stare zdjęcia, w nich jest ukryta historia!
-Mam, poczekaj chwilę- weszła do pokoju, który kiedyś był pokojem jej ojca, wyjęła duże pudełko ze zdjęciami i wróciła do salonu.
Gdy oglądali zdjęcia naśmiała się tyle co nigdy
-Na tym zdjęciu jestem z tatą-pokazała stare zdjęcie gdzie widział wysoki mężczyzna i ubrana w kolorową sukienkę dziewczynę z dwoma warkoczami- rok przed jego śmiercią. To były moje urodziny, pamiętam że obudziłam się wcześnie rano, cała podekscytowana. Tata zabrał mnie do Wesołego Miasteczka w Łodzi, najpiękniejsze urodziny jakie mogłam sobie wymarzyć…-uśmiechnęła się delikatnie-
-Byłaś słodkim dzieckiem, te piękne warkocze… Pewnie miałaś wielu amantów w podstawówce co?
-Nie powiem że nie, był taki jeden co zawsze mnie za nie ciągał, ale… później przerzucił się na piłkę nożną, więc nie miałam co konkurować
Zaśmiała się szeroko, spojrzała na zegarek- za piętnaście trzynasta
-chcesz herbaty?- wstała zbierając kubki do kuchni
-wiesz.. a masz kawę? Jeśli tak to chętnie bym się napił
-Jasne- weszła do pomieszczenia i włączyła czajnik z wodą.
Mężczyzna niewiele myśląc poszedł za nią.
Patrzył na jej ruchy, z jaką gracją zalewa napoje, jak mruczy pod nosem gdy wysypała cukier, jak się uśmiecha gdy zorientowała się o jego obecności.
Spojrzał na nią pytającym wzrokiem, podszedł bliżej i po prostu przytulił się do zdziwionej dziewczyny.
-Gdzie byłaś jak brałem ślub...
-Pewnie w szkole…
Spojrzał na nią ciepłym wzrokiem i ucałował ją w czoło. Zdziwiona zerknęła z pod byka
-Nie chcę cię całować, nie chcę namieszać ani sobie ani tobie w głowie, bo ja i tak coś czuję do ciebie, jesteś dla mnie niezmiernie ważna, nawet sobie nie zdajesz sprawy jak bardzo. Ale wiem że nawet jeśli… nie ma to racji bytu… Jesteś młoda, śliczna, znajdziesz kogoś młodszego, kto zapewni ci bezpieczeństwo, pewność że jak wrócisz do domu będzie obecny…  poza tym nie zasługujesz na to by być tą drugą, lecz jedyną…
-Daniel…
-Co chcesz mi śliczna powiedzieć, że jestem głupi, że jestem idiotą?-mruknął w jej włosy- że powinienem iść do dzieci, wiem… wiem że robię cholernie źle, ale cholera jasna, przy tobie czuję się jak nastolatek, jakbym czuł miliony motyli w brzuchu, jakbym się zakochał… Jak dzieciak się czuję…  - szeptał nie patrząc na nią.
-Nie.. ja… Daniel spójrz na mnie. – podniósł głowę a ona uraczyła go pięknym rumieńcem – nie znam cię, ale wiem że jesteś intrygującą osobą, można się z tobą pośmiać, popłakać, posiedzieć w milczeniu.- przerwała bijąc się zmyślami, czy powinna czy nie…
-Daniel, proszę… pocałuj mnie-szepnęłam rumieniąc się jeszcze bardziej
Zdziwiony spojrzał na nią, szeroko się uśmiechnął i przybliżył usta do jej ust.
Najpierw całował ją delikatnie, jakby była z najdroższego kryształu, jakby nie chciał żeby coś się stało.
Jednak gdy poczuł jak dziewczyna oddaje pocałunki, posadził ją na blacie, sam stanął między jej nogami, dłońmi trzymał jej twarz, napierał pocałunkami na jej usta, zapomniał o całym świecie.
oddawał całego siebie w tych pocałunkach, czuł się jak młody bóg, jakby mógł osiągnąć wszystko a to dzięki niej, dzięki niej poczuł się w końcu ważny
Pierwszy raz całowała się tak naprawdę, w jej brzuchu wybuchł pożar, nie wiedziała czy to z podniecenia czy z ekscytacji…
-Chcę abyś wiedział, że dla mnie też jesteś ważny, nie wiem w jaki sposób, ale jesteś… -szepnęła mu do ucha gdy oderwali się od siebie by złapać oddech…
-Dziękuję – ucałował jej rozgrzane usta- dziękuję Ada, że jesteś…
Zegar wybił  13. Spojrzała niepewnie na Daniela który patrzył na nią ciekawskim wzrokiem.
-muszę się zbierać, zaraz idę po Olika, a muszę zrobić jeszcze zakupy…
-Zawiozę cię- zdjął ją z łatwością z blatu –nawet na koniec świata i jeszcze dalej, tylko żebyś była…
Żebyś była…             

Wybaczcie że tak długo nie było nic nowego, jedan sama przeżyłam ostatnio trudne chwile… wiem nie ma to żadnego usprawiedliwienia, ale mam nadzieję, że tym rozdziałem zrekompensuję Wam, kochane czekanie.

Teraz z innej beczki, byłam na meczu SKRY z Dynamem,
Daniel nie grał, gdyż złapało go wstrętne grypisko, mam nadzieję że na następnym meczu na który również się wybieram będzie, pozdrawiam w szczególności Paulinę, i Madzię, które mimo wszystko były ze mną ! J i chciało się im wysłuchiwać mojego biadolenia jakie to życie jest niesprawiedliwe,
Dziewczyny, WAM dedykuję ten odcinek, pozdrawiam Nawiedzona Wiedźma. 




 a tu Wasz Nawiedzona Wiedźma z Bąkiem i Karolem ! <3
a do dzisiejszego odcinka proponuję słuchać https://www.youtube.com/watch?v=GwaKO9qnNp4&feature=fvwrel
magia!!